Lektura Rebeki ze Słonecznego Potoku (Rebecca
of Sunnybrook Farm, 1903) jest w jednej strony przyjemnością, z drugiej zaś
napawa dziwnym rodzajem niepokoju... Dlaczego? Jeśli znane wam są dzieje
wydawnicze Ani z Zielonego Wzgórza
tudzież jesteście zaznajomieni z biografią Lucy Maud Montgomery, z pewnością
natknęliście się już kiedyś na ten tytuł. Otóż uwielbiana kanadyjska pisarka
została w 1908 roku (debiut jej powieści) posądzona o plagiat.
Pierwsze wydanie Rebeki ze Słonecznego Potoku z 1903 roku
Podobieństw między tymi tytułami
jest faktycznie sporo. Co więcej, prowadzenie wybranych wątków, rozwiązania akcji
czy też kreacje postaci nasuną wielbicielom Kanadyjki skojarzenia z jeszcze
innymi jej powieściami (m.in. serią o Emilce). Montgomery znała Rebekę i widać wyraźnie, że jej lektura
naprowadziła ją na pewne tory, jednak pamiętajmy, że publikowane jeszcze pod
koniec XIX wieku opowiadania Maud świadczą o jej ogromnym talencie literackim i
wykazują już jej własny, oryginalny styl. Zresztą trudno doprawdy porównywać
prozę Wiggin z Montgomery i postawić między nimi znak równości – Rebeka ze Słonecznego Potoku jest
jeszcze na wskroś przepojona sentymentalizmem w stylu Marii Susanny Cummins, u
Montgomery zaś znajdziemy rozwiązania spokrewnione ze szkołą realizmu,
pogłębioną analizę psychologiczną postaci, ukochane przez czytelników opisy
przyrody i jeszcze to coś, co tak trudno oddać słowami, a czego u amerykańskiej
pisarki po prostu nie ma.
Kate Douglas Wiggin, jak i poprzednie
przypomniane do tej pory pisarki, to również postać bardzo ciekawa. Pochodząca
z Filadelfii działaczka społeczna, której życie naznaczyła amerykańska wojna
secesyjna, zasłynęła nie tylko jako autorka ukochanej przez Amerykanów książce
o Rebece, ale także jako edukatorka i założycielka pierwszego państwowego
przedszkola w San Francisco (istniejącego zresztą do dziś). Była autorką
książek dla młodzieży, które wielokrotnie służyły za podstawy scanariuszów filmów,
musicali i przedstawień dramatycznych (sama Rebeka
była sfilmowana kilkakrotnie).
Rebeka ze Słonecznego Potoku to historia dziewczynki pochodzącej z wielodzietnej
rodziny, której matka – po śmierci ojca rodziny – zmuszona jest wysłać jedną ze
swoich córek do rodzinnego gniazda w dalekim Riverboro, które przed laty opuściła w następstwie
zamążpójścia. Zamieszkują je jej dwie starsze siostry Sawyer – stare panny, z
których starsza – Miranda – znana jest ze swojego zgorzkniałego charakteru i
surowych zasad, druga zaś – Janina – wykazuje łagodniejsze usposobienie. W
dodatku siostry spodziewają się przyjazdu zgoła innej krewnej – Anny, która słynie
swą dobrocią i prostolinijnością. Ta jednak musi zostać na rodzinnej farmie –
zwanej Słonecznym Potokiem – aby pomóc w opiece nad pozostałym rodzeństwem.
Matka postanawia wysłać niesforną Rebekę, ku strapieniu obu swych sióstr.
Bohaterka przeżywa wiele przygód,
których akcja rozgrywa się w malowniczej scenerii prowincjonalnego miasteczka
we wschodnioamerykańskim stanie Maine: zawiązuje przyjaźnie, uczęszcza do
miejscowej szkoły (w której wkrótce doceniony zostaje jej talent literacki), w
szczególności zaś zjednuje sobie przyjaźń starszych mieszkańców rolniczej i na
wskroś protestanckiej społeczności. Jej dobroć nakazuje jej uczestniczyć w zbiórce
pieniędzy na rzecz biednej rodziny, w trakcie której – reklamując mydło – poznaje
młodego miejscowego krezusa, nazwanego przez nią panem Aladynem (zebrane
pieniądze mają być przeznaczone na lampę), który okazuje się Adamem Laddem.
Jego wsparcie nie tylko finansowe, ale także moralne sprawia, że Rebeka zaczyna
obracać się w lepszym towarzystwie, otrzymuje propozycje dalekich podróży i po
kolei rozkochuje w sobie wszystkich dobrych ludzi, z którymi przyjdzie jej się zetknąć,
w tym także swojego oczarowanego dobroczyńcę. W końcu oczywiście zmiękcza serce
obu ciotek i na koniec, po śmierci najstarszej siostry zostaje dziedziczką rodzinnego
gniazda, dzięki czemu może uratować swą własną rodzinę od ruiny.
Już po tym krótkim streszczeniu z
pewnością można rozpoznać wiele podobieństw między fabułami stworzonymi przez
Wiggin i Montgomery. Na ten temat powstało już kilka prac, w tym bardzo
interesujący artykuł, który wskazuje nie tylko na ich podobieństwa, ale też różnice.
Tutaj wymieniam jedynie, które po niedawnej lekturze Rebeki zapadły mi w
pamięć.
Podobieństwa:
- · Ciotki Miranda i Janina, podobnie jak rodziństwo Cuthbertów, spodziewają się przyjazdu kogoś innego (w przypadku bohaterów Montgomery – osoby innej płci);
- · W pierwszym rozdziale Rebeki (zatytułowanym Jest nas siedmioro) bohaterka przedstawia się podczas długiej rozmowy przeprowadzanej z woźnicą – panem Cobbem, w której wykazuje się wielką rozmownością; w Ani z Zielonego Wzgórza bohaterka opowiada swą historię mało rozmownemu Mateuszowi w podobnych okolicznościach;
- · Rebeka, podobnie jak Ania i Emilka, nie ma łatwego życia w szkole – jako osoba dopiero wchodząca w nową społecznośc musi doświadczyć szykan ze strony koleżanek i kolegów, w końcu jednak zostaje rozpoznany w niej literacki talent;
- · Zarówno Rebeka, jak i Ania oraz Emilka wykazują ogromną wrażliwość na poezję; dzieła znanych w epoce poetów przewijają się przez wszystkie powieści – nawet ten sam utwór, Bingen on the Rhine autorstwa Caroline Norton;
- · Postać ciotki Mirandy przypomina nie tylko Marylę, ale przede wszystkim ciotkę Elżbietę z serii o Emilce; młodsza ciotka, Janina, przypomina z kolei ciotkę Laurę (obie doświadczyły w młodości miłości i narzeczeństwa – ukochany Janiny zginął w wojnie secesyjnej, opatrywany w lazarecie przez swoją niedoszłą małżonkę);
- · Postać Adama Ladda, starszego przeszło o dekadę dobroczyńcy Rebeki, który stopniowo zakochuje się w dojrzewającej dziewczynie, nasuwa skojarzenie z „garbusem” Deanem Priestem – starszym wielbicielem i niedoszłym mężem Emilki. Obaj są ludźmi świata, wiele podróżują i angażują się w sprawy na rzecz kultury, z tym wyjątkiem że Adam jest bardzo jest fizycznie bardzo atrakcyjny, Dean zaś szpetny;
- · Rebeka, tak jak bohaterki Montgomery, uczęszcza do koledżu, aby w przyszłości podjąć się pracy w zawodzie nauczycielki;
- · Z powodu szykan ze strony ciotki Mirandy Rebeka postanawia uciec w nocy do Słonecznego Potoku, od tego zamaru odwodzi ją jednak w sprytny sposób pan Cobb, ukazując negatywne strony tego posunięcia; w podobny sposób Mateusz namawia Anię do ukorzenia się przed Małgorzatą Linde, a kuzyn Jimmy w drugiej części trylogii o Emilce namawia bohaterkę do powrotu do zgorzkniałej ciotki Ruth w celu kontynuowania edukacji w koledżu.
Różnice:
- · Rebeka nie jest sierotą, nie żyje tylko jej ojciec (Lorenzo Randall – pochodzenia hiszpańskiego); można o tym jednak często zapomnieć, gdyż jej relacja z matką nie jest tak bliska jak jej przyszłe przywiązanie do ciotek;
- · Ania Shirley marzy o tym, aby nazywać ją romantycznym imieniem Kordelia; bohaterka Wiggin nosi imiona Rebeka Rowena, na cześć głównych bohaterek-antagonistek powieści Ivanhoe Waltera Scotta – pragmatyczne ciotki obwiniają w tym przypadku romantyczną naturę zmarłego ojca bohaterki;
- · Tytułowy Słoneczny Potok nie jest miejscem akcji powieści – zaglądamy do niego tylko raz, kiedy Rebeka powraca do rodzinnego domu w celu doglądania chorej matki. W ostateczności jednak rodzina Rebeki będzie musiała go porzucić – całkowicie bez żalu, gdyż przez ich posesję przechodzić będą tory kolejowe (rodzina dostanie za to rekompensatę finansową, przez co skończą się jej problemy); u Montgomery Zielone Wzgórze jest domem-symbolem, a pozostanie w nim na stałe jest dla bohaterki największym pragnieniem.
W Polsce Rebeka ze Słonecznego Potoku ukazała się już po publikacji tłumaczeń
dwóch pierwszych części cyklu o Ani (1911, 1924) w wydawnictwie Arcta. Pierwsze wydanie powieści ukazało się już w roku 1912 nakładem Druku P. Laskauera w tłumaczeniu Teresy Lubińskiej (Rebeka ze "Słonecznego Potoku"); kolejne wydanie ukazało się w
roku 1929 nakładem wydawnictwa R. Wegner pod tytułem Dziewczątko ze Słonecznego Potoku (przekład autorstwa Wandy
Piniówny). Pozycja nie została wznowiona w czasach powojennych aż do lat
90-tych, kiedy to nakładem gdańskiego wydawnictwa Graf wyszła w starym
tłumaczeniu pod tytułem Rebeka ze
Słonecznego Potoku (1991). Spotkała się ona z niezbyt gorącym przyjęciem,
dlatego też kolejna edycja (1993) wyszła w serii "Książka z niespodzianką" pod nowym tytułem, Różowa parasolka (nieodzowny atrybut bohaterki).
Pierwsze wydania powojenne - wydawnictwo Graf - 1991 i 1993
Co ciekawe, w czasach
międzywojennych ukazało się w Polsce również drugie, sporo skrócone inne
tłumaczenie powieści Wiggin, zatytułowane Rebeka z nad(!) Słonecznego Potoku. Wyszło ono nakładem Bibljoteki(!)
Książek Błękitnych w roku 1927 (co czyni z niego drugie, po tym sprzed pierwszej wojny światowej, wydanie polskie) i jest autorstwa Marii Czarnockiej. W tej wersji
(przeznaczonej, zdaje się, dla publiczności dziecięcej) pominięto niektóre
wątki, inne z kolei skrócono jedynie do dialogów i krótkich streszczeń.
Prezentuję tutaj ilustracje z tego rzadkiego wydania (autorstwa Jadwigi Przeradzkiej,
znanej malarki), znalezionego przeze mnie jakiś czas temu w antykwariacie
internetowym; poprzedni właściciel – podejrzewam, że jakiś młody czytelnik –
postanowił pokolorować ilustracje z zachowaniem powieściowych realiów;
parasolka Rebeki została przykładnie wypełniona barwą różową.
Okładka skróconego wydania międzywojennego - seria Książek Błękitnych
Ilustracje Jadwigi Przeradzkiej do Rebeki ze Słonecznego Potoku
Zdjęcie z Narodowego Archiwum Cyfrowego - grupa artystów malarzy Szkoły Warszawskiej, wśród nich autorka ilustracji do Rebeki, Jadwiga Przeradzka
Na fali sukcesu powieści autorka
napisała kontynuację, a w zasadzie jej „wypełniacz” (midquel)
– opowieść opisującą wydarzenia pominięte w pierwotnym dziele; i tak w 1907
roku światło dzienne ujrzała Rebeka z
Riverboro (New Chronicles of Rebecca),
wydana w Polsce dopiero na początku lat 90-tych przez wydawnictwo Novus Orbis w
„Serii z jabłkiem”. O tej pozycji z przyjemnością napiszę w jednym z kolejnych
postów.
Bardzo ciekawe ilustracje. Gdyby wyciąć je z kontekstu książki, rzeczywiście, można pomyśleć, że przedstawiają sceny z "Ani" czy "Emilki".
OdpowiedzUsuńDo tego egzemplarz uzupełniony przez dawnego czytelnika... według mnie bezcenny, chociaż niektórzy mogliby uznać go za zniszczony. Jednak, dzięki temu, jaką historię niesie! Ciekawe kim była osoba, która tak skrupulatnie pokolorowała ilustracje? Z pewnością uważnie przeczytała książkę i musiała się jej lektura spodobać!
Absolutnie się z Tobą zgadzam, Agnieszko. A odnośnie do ilustracji, mi się podoba na pierwszej z nich bardzo europejski (nawet polski) widok miejskiej starówki - barokowa wieża kościelna, domy z spadzistymi dachami, bruk. Nie wspominam już o anachroniczności strojów (długość sukienek, krój itd).
UsuńWłaśnie czytam równolegle "Rebekę" i "Emilkę" i też zauważam wiele podobieństw. Jednak lektura Kate Douglas Wiggin, w przeciwieństwie do Montgomery idzie mi bardzo opornie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Wiggin nie miała talentu Montgomery - dlatego dzisiaj już mało kto ją czyta, w odróżnieniu od Maud. Mimo wszystko polecam jeszcze lekturę "Rebeki z Riverboro", midquelu "Rebeki ze Słonecznego Potoku"!
UsuńDodaję do i tak już przydługiej listy do przeczytania:) Dzięki Tobie dowiedziałam się, że takowa istnieje.
Usuń