wtorek, 31 grudnia 2019

Uskrzydlona przygoda / Irena Szczepańska

O innej, późniejszej powieści tej autorki – Córce kapitana okrętu (1938) – pisałem już jakiś czas temu. Jako że nie była to najprzyjemniejsza czy też najlżejsza dla mnie lektura, do Uskrzydlonej przygody, która stała u mnie na półce już od bez mała trzech lat, zabierałem się niespiesznie... Ale ponieważ bardzo chciałem opisać ją na blogu, a była to nota bene ostatnia nieprzeczytana pozycja z serii „dla dziewcząt” gdańskiego Grafu, w końcu przyszła na nią kolej. O dziwo, ta wcześniejsza produkcja Szczepańskiej była w lekturze strawniejsza (być może dlatego, że miejscem wydarzeń była w jej wypadku wyłącznie Polska, nie zaś cały szeroki świat, od Włoch po Indie, jak w przypadku Córki kapitana okrętu), jednak...

 
Międzywojenne portrety Ireny Szczepańskiej znalezione w zasobach NAC

Właśnie, ale o tym może za chwilę. O czym zaś traktuje Uskrzydlona przygoda? Jest to przykład powieści pensjonarskiej, szeroko czytanej jeszcze w okresie międzywojennym, kiedy to młode panny pobierały nauki w wyizolowanym i restrykcyjnym środowisku, a towarzystwo płci przeciwnej było im serwowane jedynie od święta i przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności. Kilka takich powieści opisałem już na blogu – od jeszcze dziewiątnastowiecznych opowiastek autorstwa T.L. Meade po wczesnodwudziestowieczne produkcje Jean Webster. Szczepańska postanowiła sobie pograć z gatunkiem powieści pensjonarskiej na modną w okresie Dwudziestolecia Międzywojennego nutę „moderne” – a więc i jej bohaterka, Hanka, jest tu, mimo nastoletniego wieku, panienką na wskroś „moderne”, której i edukacja seksualna, i obycie towarzyskie (brylowanie w mocno zawoalowanym flircie, tudzież korzystanie z używek – papierosów i alkoholu) nie są obce. Co więcej, większość jej koleżanek, które tak jak i ona pobierają naukę i mieszkają w klasztorze, niewiele się od niej pod tym względem różni. Mimo iż chowają się pod okiem (mało bystrych, trzeba dodać) zakonnic, nauka nie jest dla nich najważniejsza – liczą się głównie właśnie flirty, przygody i zabawa. Przychodzi mi tutaj na myśl pewna niepochlebna recenzja, która w okresie międzywojennym ukazała się w polskiej prasie, a dotyczyła Ani na uniwersytecie L.M. Montgomery – tej książce również zarzucono, iż życie uniwersyteckie Ani i jej koleżanek sprowadza głównie do zabaw i szeroko pojętej aktywności towarzyskiej. Przy Uskrzydlonej przygodzie powieść Montgomery to jednak dzieło o walorach wręcz dydaktycznych!

Hanka, urodzona w Paryżu (domyślam się, że jeszcze w środowisku polskiej emigracji przed odzyskaniem niepodległości Polski w 1918 roku) i niestety nigdy właściwie niewychowywana przed rodziców (mamę – wiecznego podlotka, niedojrzałą dziennikarkę i ojca, artystę-malarza) ma, owszem, talent do nauki i pozyskiwania sobie przyjaźni, jednak głównie liczy się dla niej pozycja w klasztorze oraz tzw. „draka”: im więcej jej, tym ciekawiej się żyje. Wzdycha od samego początku do Witolda, asa lotnictwa sportowego (które szeroko propaguje w niepodległym już kraju); młodzieniec ten, bijący rekordy światowe, jest w dodatku obiektem westchnień każdej panny, jednak Hania może liczyć u niego na względy specjalne, gdyż poznała go już w dzieciństwie, jeszcze we Francji. Mimo, iż wokół Hani kręci się wielu mężczyzn – w tym żonaty nauczycie biologii, profesor Granicz (który w dość nietypowy sposób wymaga na niej bardzo erotyczny pocałunek, mimo iż Hania przyjaźni się blisko z jego małżonką), Witold nie wydaje się o nikogo zazdrosny, a jego miłość – szczera, jak się wbrew pozorom okazuje, bo flirciarzem jest nieprzeciętnym – wydaje się rzeczą wręcz naturalną.

Od samego początku lektury, szczególnie od momentu, kiedy stawała się ona coraz pikantniejsza, pojawiły się u mnie podejrzenia: jak też taka frywolna lekturka została przyjęta przez konserwatywnych mimo wszystko krytyków okresu międzywojennego? Jak się wkrótce okazało, przeczucie mnie nie zawiodło. Książka, która w formie zwartej ukazała się (z podtytułem „powieść pensjonarska”) w 1934 roku nakładem krakowskiej Księgarni Powszechnej (wydawnictwa słynącego ówcześnie z publikacji powieści Johanny Spyri), okazała się nie lada skandalem w ówczesnym światku wydawniczym. Wycofano ją z bibliotek, o czym informował „Mały przegląd: pismo dzieci i młodzieży” w 1938, na łamach zaś powiązanego śliśle z ONR (jako dodatek do antysemickiego dziennika „ABC”) „Prosto z mostu” powieść Szczepańskiej została poddana olbrzymiej krytyce.

"Mały Przegląd : pismo dzieci i młodzieży: tygodniowy dodatek bezpłatny" do nr 295 "Naszego Przeglądu". R.13, nr 42 (21 października 1938)

(w tym miejscu autor listu przytacza liczne cytaty z wybranych kart powieści)

"Prosto z Mostu: tygodnik literacko-artystyczny" R.2, nr 53/54 (20 sierpnia 1936)

Nie zmieniło to faktu, że część czytelniczek faktycznie się z powieścią zetknęła. O swojej nią fascynacji oraz inspiracji, jaką z niej czerpała, napisała w w 1937 roku pracę konkursową niejaka R. Schüsslerówna, która opublikowana została w krakowskim „Nowym dzienniku” (polskojęzycznej gazecie żydowskiej). Swoją drogę warto nadmienić, iż Szczepańska publikowała swoje krótkie opowiadania w żydowskiej prasie międzywojennej.

"Nowy Dziennik" R.20, nr 290 (22 października 1937) + dod.

Co ciekawe, zanim powieść wyszła w formie książki w 1934, ukazywała się ona w odcinkach na łamach krakowskiego dziennika „Na szerokim świecie” jeszcze rok wcześniej (1933); nosiła tam jednak tytuł Uprowadzona.

"Na Szerokim Świecie  kurjer tygodniowy w obrazach i słowie dla miast i wsi": Warszawa, Kraków, Lwów [...] R.6, nr 48 (26 listopada 1933)

Po wojnie książka (najprawdopodobniej, bo nie spradziłem tej informacji ze względu na brak dostępu do tych danych) trafiła na indeks pod zarzutem szerzenia niezdrowej atmosfery, co zarzucano jej w końcu także w międzywojniu (warto jednak zauważyć, że Córka kapitana okrętu doczekała się po wojnie wznowienia, ale dopiero w 1958 roku). Uskrzydlona przygoda wyszła ponownie jedynie w gdańskim Grafie, w 1991 roku.

Okładka wznowienia z 1991 przez gdański Graf

Przy tej okazji życzę serdecznie wszystkim czytelnikom Domu Echa/Echo Lodge wszystkiego najlepszego w nadchodzącym okrągłym roku 2020!

piątek, 22 listopada 2019

Królewski klejnot / Joseph Rudyard Kipling

Głównie właśnie pod tym tytułem znana jest polskiemu czytelnikowi wydawana u nas wielokrotnie jedna z pierwszych powieści autorstwa Josepha Rudyarda Kiplinga (1865–1936), ukazująca się od listopada 1891 do lipca 1892 w czasopiśmie „Century Magazine” pod tytułem Naulahka. Ta ukazująca się w odcinkach przygodowa powieść była owocem kolaboracji przyszłego noblisty (1907) Kiplinga i jego przyszłego szwagra, zmarłego przedwcześnie na dur brzuszny w Dreźnie Charlesa Wolcotta Balestiera (1861–1891), którego siostrę poślubił później Kipling. Autorem Naulahki określany jest jednak zazwyczaj (są w końcu wyjątkowe wydania, w których uwzględnieni są obaj panowie) tylko Kipling, który poddał wspólne dzieło ostatecznej redakcji do wydania książkowego.


Autorzy Naulahki  - Charles Wolcott Balestier (po lewej) i Joseph Rudyard Kipling (po prawej)

Powieść powstała w zasadzie w szczytowym okresie kolonializmu brytyjskiego w Indiach, gdzie Kipling zresztą się urodził. Jej angielski podtytuł, A Story of West and East (Opowieść o Zachodzie o Wschodzie) świetnie oddaje jej treść: jest to zręcznie napisana, trzymająca w napięciu opowieść przygodowa o losach młodego amerykańskiego przedsiębiorcy, Nicka Tarvina, dla którego rozwój rodzinnego miasta – Topazu – obok związku z prześliczną narzeczoną, Kate, jest celem życia. Przyszłość Topazu, a przy tym przyszłość samego bohatera, zależna jest od tego, czy przez miasto przechodzić będzie linia kolejowa łączona stary Wschód Stanów Zjednoczonych z Zachodnim Wybrzeżem. Aby  zdobyć względy decydenta, Nick obiecuje obdarować jego żonę najdroższym klejnotem świata – osławioną tytułową Naulahką, znajdującą się gdzieś w Indiach. To właśnie tam udaje się w charakterze pielęgniarki Kate, a przy ten okazji Nick dołączy do niej w zupełnie innym celu... Bohaterowie przeżywać będą mnóstwo przygód w fikcyjnym stanie Rahore.

Strona tytułowa jednego z pierwszych polskich wydań powieści (Gebenthner i Wolff, 1901)

Powieść uznać można za typową opowiastkę przygodową, jakich całe mnóstwo w okresie kolonializmu. Osadzenie akcji w egzotycznych dla zachodniego czytelnika Indiach tak naprawdę do dziś znajduje mnóstwo naśladowców, aby jedynie wspomnieć sławnego Indianę Jonesa w jego drugim filmie, Indiana Jones i świątynia zagłady (Indiana Jones and the Temple of Doom, 1984). Warto również nadmienić, że w angielskim tytule powieści utrwalił się już na zawsze błąd ortograficzny – prawdopodobnie z winy zecera; powinien on brzmieć Naulakha, którym to słowem określane jest w hindi dziewięć tysięcy [w tym wypadku rupii, przybliżona wartość klejnotu]). W 1892 zaczęto budowę rezydencji Kiplinga w stanie Vermont, niedaleko miasta Brettleboro, z którego pochodził Charles Wolcott Balestier; rezydencję tę nazwano na pamiątkę ich wspólnego dzieła Naulakha, tym razem w formie napisaną poprawnie.



Posiadłość Naulakha  [na tabliczce z błędem] w stanie Vermont

W Polsce powieść wydawano wielokrotnie pod różnymi tytułami; niekiedy nawiązywano do hinduskiej nazwy klejnotu, innym razem eliptycznie tytułowano ją Królewskim klejnotem bądź Czarnym diamentem. Poniżej zamieszczam zestawienie wydań powieści, do których udało mi się dotrzeć, wraz z nazwiskami tłumaczy i datami oraz miejscem wydania.

Tytuł polski
Tłumacz
Wydawnictwo
Rok wydania
Naulahka. T. 1-2
Zygmunt Kłośnik (pseud.) [Zygmunt Januszowski]
L. Fiszer (Lwów/Łódź)
1901
Tajemniczy naszyjnik: romans (Naulahka)
C. N.
Gebethner i Wolff (Warszawa: Wydawnictwo „Tygodnika Illustrowanego”
1901
Królewski klejnot
Józef Olbrycht
s. n. (Warszawa/Lwów)
1929
Królewski klejnot
Józef Olbrycht
Tania Książka (Warszawa)
[1939]
Królewski klejnot
Józef Olbrycht
Graf (Gdańsk)
1991
Czarny diament
Józef Olbrycht
Graf (Gdańsk)
1991
Królewski klejnot
Józef Olbrycht
Korona (Kraków)
1996
Królewski klejnot (audiobook)
Józef Olbrycht
Heraclon International – Storybox (Piaseczno)
[2014]



Wydania gdańskiego Grafu: 1991 (po lewej) i 1993 (po prawej) ze zmienionym tytułem

Wydania powieści z 1996 (Korona) oraz audiobook z 2014 roku (Storybox)

Dopisek z dnia 27 listopada 2019
Powieść, zanim ukazała się w formie książkowej, była – praktycznie od chwili swojej angielskiej premiery – w polskich tygodnikach, sytuacja przedstawiała się jednak inaczej w każdym z zaborów. Najwcześniej Naulahkę poznać mogli czytelnicy „Kroniki rodzinnej” w zaborze rosyjskim – wychodziła ona w Warszawie już w roku 1893. Następnie powieść drukował w 1901 roku poznański „Wielkopolanin”, a rok później, w 1902, krakowski „Czas”.

Udało mi się znaleźć ogłoszenie prasowe, zapowiadające powieść w dodatku do „Tygodnika illustrowanego(!)”.

"Kurjer Warszawski". R.80, nr 314 (13 listopada 1900)

Zajmującą jest również zapowiedź w samym "Tygodniku illustrowanym(!)", zawierająca także krótkie omówienie historii powstania dzieła.


"Tygodnik Illustrowany(!)". R.41, nr 47 (24 listopada 1900)

Ciekawe w treści jest też ogłoszenie dotyczące projekcji filmu opartego na powieści Kiplinga, którą zapowiadano w prasie częstochowskiej zaraz po zakończeniu Wielkiej Wojny.

"Kurjer Częstochowski". R.1, № 117 (23 lipca 1919)

piątek, 18 października 2019

Prawdziwa przyjaźń / Johanna Spyri

Wydana w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym  (w latach 30-tych, aczkolwiek poszczególne katalogi podają różne domniemane daty wydania od 1934 do 1938) powieść Johanny Spyri, autorki Heidi (która posiada w Polsce dłuższą tradycję wydawniczą) Prawdziwa przyjaźń jest dla mnie niejako zagadką – dlaczego akurat ten tytuł i to tak późno? Oryginał powieści, zatytułowany Ein Landaufenthalt von Onkel Titus (dosłownie: Pobyt wujka Tytusa na wsi), ukazał się jeszcze w 1881 roku, a więc dokładnie w okresie, kiedy światło dzienne ujrzała druga część jej najsłynniejszej Heidi. Patrząc na pozostałe tytuły Spyri, które ukazały się w Polsce – a były to jeszcze Kornelia oraz Stare zamczysko – nie sposób zrozumieć, dlaczego wybór wydawcy (a była nim krakowska Księgarnia Powszechna, wydawca również innych dzieł szwajcarskiej pisarki) padł na to dawne dziełko.

Okładka polskiego wydania powieści z lat 30-tych XX wieku

Częściowo wybór ten może tłumaczyć popularność, jaką ta powiastka cieszyła się jeszcze na przełomie XIX i XX wieku w krajach nie tylko niemieckojęzycznych (była niejednokrotnie wznawiana m.in. w Stanach Zjednoczonych jako Uncle Titus and His Visit to the Country [już w 1883 roku]). Polski wydawca jednak, chcąc nieco unowocześnić tę praktycznie 50-letnią powiastkę dla młodzieży, okrasił ją nie tylko – już tradycyjnie – anachronicznymi, bo przedstawiającymi realia międzywojenne, ilustracjami, ale także ingerując w sam tekst powieści: tytułowy bohater bowiem brał w oryginale udział w wojnie francusko-pruskiej (1870–1871), w polskim wydaniu zaś jest on weteranem „wojny wszechświatowej” (chodzi więc o konflikt zbrojny z lat 1914–1918).



Powieść jest niezmiernie podobna w treści do pozostałych dziełek Spyri – jak już miałem okazję stwierdzić wcześniej, autorka ta osadziła się głęboko w raz obranym schemacie powieściowym, i w kolejnych swoich tworach po prostu powielała go na różne sposoby. Pochodząca z niemieckiego Karlsruhe osierocona Dosia (w oryginale niemieckim Dora), przygarnięta przez wujostwo Ehrenreich (ciotkę Ninettę oraz tytułowego wuja Tytusa) doświadcza raczej nielekkiego losu: uczy się szycia, aby w przyszłości móc utrzymywać się z tego rzemiosła. Chorowity wuj jednak, ku rozpaczy ciotki, postanawia wyjechać na wieś, gdzie Dosia zaprzyjaźnia się z całą czeredą młodych dzieci, zamieszkujących dom nieopodal tego, który wynajmuje wuj. Rodzina Birkenfeld, bo takie nazwisko nosi ta wielodzietna familia, wkrótce roztacza nad Dosią swoją opiekę, nie tylko oferując jej przyjaźń, ale ukazując jej również wszelkie uroki życia na wsi. W powieści tej poznamy nie tylko Linkę, która zostanie najbliższą przyjaciółką dziewczynki z miasta (stąd zapewne polski tytuł), ale także Rysia, Julka i Hunna, układających nieustannie szarady, zabieganą pannę Hanenwinkel, cierpliwą nauczycielkę dzieci, oraz bliźnięta Wikcię i Witka – ich przygody, m.in. zabawa w arkę Noego, pozostają czytelnikowi najdłużej w pamięci.

Ilustracje polskiego wydania powieści z lat 30-tych XX wieku (anachroniczne w stosunku do treści oryginału)

Powieść została przetłumaczona przez Teresę Barmińską, która spolszczyła również dla tego samego wydawcy Heidi oraz Kornelię.  Polskiemu wydaniu Księgarni Powszechnej towarzyszyły – również tradycyjnie – ilustracje Karola Förstera. Jako autorka widnieje w polskim wydaniu Joanna Spyri. Prawdziwa przyjaźń jest też jedyną wydaną w Polsce powieścią Spyri, która nie doczekała się wznowienia po 1989 roku.

wtorek, 24 września 2019

W świecie dziewcząt / L.T. Meade

O autorce W świecie dziewcząt pisałem już przy okazji przypomnienia jej innej powieści, Zwycięstwa Polly. Tam również wspomniałem o rzeczonym tytule, który ze względu na liczbę wznowień w Polsce można okrzyknąć bestsellerem tej irlandzko-angielskiej pisarki.

Okładka wznowienia W świecie dziewcząt z 2000; warszawskie wydawnictwo Ethos

W świecie dziewcząt (A World of Girls: The Story of a School, 1886) doczekała się w Polsce przynajmniej siedmiu publikacji (do tylu udało mi się dotrzeć; jeśli ktoś dowie się o kolejnych, których tutaj nie uwzględniłem, będę wdzięczny za komentarz), szczególnie w okresie międzywojennym. Poniższa tabela przedstawia daty, wydawnictwa oraz miejsca wydania poszczególnych wznowień.

Rok wydania
Wydawnictwo
Tłumaczka (pseudonim)
[1912]
L. Fiszer (Łódź)
Eliza Warzycka
1921
M. Skulska (Kraków)
Maria Kreczowska
[1923]
L. Fiszer, (Łódź)
Eliza Warzycka
1925
M. Skulska (Kraków)
Maria Kreczowska
[1938]
J. Przeworski (Warszawa)
Eliza Warzycka
1946
Księgarnia Stefana Kamińskiego (Kraków)
Eliza Warzycka
2000
Ethos (Warszawa)
Eliza Warzycka

Zastanawiać z pewnością może kwestia różnorodnych nazwisk tłumaczek książki; chodzi jednak o tę samą osobę, mianowicie Marię Feldmanową, która pod wyżej wymienionymi pseudonimami występowała w swoich tłumaczeniach. Dlaczego posługiwała się różnymi w przypadku jednego tytułu, tego nie potrafię dociec. Warto wspomnieć, że Maria Feldmanowa (1874–1953) przysłużyła się polskiej literaturze spolszczając dzieła tak wybitnych twórców jak Multatuli (Eduard Douwes Dekker, niderlandzki klasyk XIX wieku), Jakob Wassermann (niemiecki pisarz XX wieku), Rudyard Kipling, Oscar Wilde, Ralph Waldo Emerson, Henrik Ibsen, John Ruskin, Guy de Maupassant, Daniel Defoe, Jacob Burckardt, Thomas Hardy, Mark Twain czy Charles Dickens. Tłumaczyła więc co najmniej z języka angielskiego, niemieckiego i francuskiego, a literaturę innych języków prawdopodobnie za ich pośrednictwem (Multatuli, Ibsen).

Samuel Hirszenberg, Portret Marii Feldmanowej

Bohaterką tej powiastki jest dwunastoletnia Angielka, Hesia (w oryginale: Hester, zwana potocznie Hetty) Thornton, sierotka, która przez ojca zostaje wysłana na pensję pani Willis zwanej Jaśminówką (w oryginale: Lavender House). Hesia nie jest łatwą dziewczynką – jest niekiedy zbyt pewna siebie, zazdrosna o sukcesy innych, nieco zadufana. Ma trudności z nawiązaniem ciepłych stosunków z uczennicami, w przypadku problemów chowając się za spódnicę pani Willis. Szczególnie jedna uczennica, Andzia (w oryginale: Annie) Forest, działa Hesi na nerwy, a ku jej rozpaczy jej młodsza siostra, Misia (w oryginale: Nan), która wkrótce również przybywa na pensję w charakterze uczennicy, pała do niej najcieplejszym uczuciem. Powieść jest szeregiem epizodów, które ukazują kulisy walk i rozejmów pomiędzy kolejnymi uczennicami. Punktem kulminacyjnym jest porwanie małej Misi dla okupu przez starą Cygankę, koczującą w bliskiej odległości od Jaśminówki wraz z całym taborem (tłumaczka nazwała tę postać matką Matruną, w oryginale nosi ona ciekawe imię Mother Rachel[!]). To właśnie dzięki odwadze i poświęceniu Andzi ta niemiła przygoda zakończy się szczęśliwie, mała dziewczynka zostanie odnaleziona i wróci cała i zdrowa na pensję; czyn ten również ostatecznie przekona do niej Hesię, co w następstwie zaowocuje bliską przyjaźnią obu zwaśnionych wcześniej uczennic.

Ciężko mi stwierdzić, czy W świecie dziewcząt jest porywającą lekturą – dla mnie była ona dość nudna i przewidywalna. Z tytułem zapoznałem się dzięki wznowieniu wydawnictwa Ethos z 2000 roku, które ukazało się w serii „W cieniu dorastających dziewcząt”, która przyniosła czytelnikom również inne stare i zapomniane, warte odświeżenia tytuły. Jedyna uwaga dotyczy zasad pisowni – tutaj wydawca nie stanął na wysokości zadania, bowiem w tekście roi się aż od przestarzałych i dziś mocno rażących czytelnika form ortograficznych. Również ukazany z dzisiejszego punktu widzenia szowinistycznie wątek porywaczki-Cyganki będzie raził współczesnego czytelnika (analogicznie wątek porywacza dziecka zbudowała pisarka również w późniejszym Zwycięstwie Polly).

Strona tytułowa oraz ilustracje z wydania trzeciego nakładem wydawnictwa L. Fiszera ([1923])


Różne okładki powieści, od lewej do prawej: [1912], 1925, [1938], 1946

Mimo wszystko należy przyznać, iż W świecie dziewcząt pozostaje pewnym czytelniczym fenomenem, a liczne wznowienia tej pozycji świadczą o tym, że powieścią tą zaczytywało się pokolenie naszych dziadków i rodziców.

poniedziałek, 16 września 2019

Vivien / William Babington Maxwell

Przyznam szczerze, iż do lektury tej powieści zachęciła mnie przede wszystkim osoba tłumaczki – pani Janiny Zawiszy-Krasuckiej, o której jakiś czas temu pisaliśmy wespół z Agnieszką Maruszewską na łamach Domu Echa/Echo Lodge. Tłumaczka kilku części cyklu o Ani Shirley jak również Historynki autorstwa L.M. Montgomery okazała się być na tyle fascynującą i owianą pewną tajemnicą postacią, iż tytuły przez nią tłumaczone pozostają dla nas zapewne jedynym medium, poprzez które możemy z nią dzisiaj obcować...

Okładka pierwszego wydania powieści Vivien (1 tom) z 1938 w Powszechnej Spółce Wydawniczej "Płomień"

Zapoznanie się z Vivien okazało się o tyle nietrudne, iż powieść ta (wydana u nas w trzech osobno zatytułowanych tomach) była jednym z tych międzywojennych bestsellerów, które zostały wznowione po 1989 roku. Dziś, jeśli ktoś byłby ciekawy, może czytać pierwsze polskie wydania z końca lat 30-tych XX wieku również w serwisie Polona, które są tam dostępne w wersji zdigitalizowanej.
W. B. Maxwell

Co zaś do samej powieści i jej autora... Dziś nazwisko W.B. (Williama Babingtona) Maxwella niewielu nawet zakochanym w starych książkach osobom cokolwiek powie, a warto zauważyć, iż ten brytyjski pisarz (1866–1938), epigon epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej, który mimo zaawansowanego wieku (50 lat) został wraz z wybuchem Wielkiej Wojny porucznikiem Królewskich Fizylierów (brytyjski 7 Pułk Piechoty), był swego czasu w Polsce pisarzem niezwykle często tłumaczonym i wręcz popularnym. Patrząc nawet pobieżnie na jego polską bibliografię można bez trudu zauważyć, iż zdobyta na przełomie lat 20-tych i 30-tych XX wieku popularność pisarza utrzymywała się prężnie aż do wybuchu II wojny światowej, po czym przeminęła na zawsze (tytuły te ukazały się w lwiej części w różnych warszawskich wydawnictwach, pojedyncze również w wydawnictwach lwowskich; sporo nazwisk z pewnością będzie znajoma dla fanów literatury wydawanej w okresie międzywojennym).

Rok publikacji
Tytuł polski
Tłumacz(ka)
[1929]
Życie jest piękne
Lucyna Matysek-Majewska
[1929]
Strzeżony płomień
Lucyna Matysek-Majewska
[1929]
Fernanda
Lucyna Matysek-Majewska
[ca 1930]
Zbuntowana
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1933
Zielony ołtarz
Karolina Beylin
1933
Oto mój mąż
Maria Rafałowicz-Radwanowa
1933
Jej królestwo
Róża Centnerszwerowa
1934
Podróż przez życie
Herminia Bukowska
1936
Pałac na przedmieściu
Anna Kierska
1936
Po burzy
Anna Kierska
1938 [i.e. 1937]
Spełnione marzenia
Zofia Czerwieńska
1937
Pan z towarzystwa
Karolina Beylin
1937
Prorok
Herminia Bukowska
1937
Gabriela
Marceli Mark
1937
Sir Gerard
Marceli Mark
[1938]
Vivien
Janina Zawisza-Krasucka
[1938]
Pragnienie serca
Marceli  Mark
1938
Przekleństwo milionów
Herminia Bukowska
1939
Nowe życie Vivien
Janina Zawisza-Krasucka
[1939]
Zwycięstwo Vivien
Janina Zawisza-Krasucka
1939
Jej synowie
Mieczysław Markowski
1939
Panowie Churchill
Mieczysław Markowski

O czym jest w ogóle Vivien? Ta przedziwna powieść, która ukazała się w 1905 roku, jeszcze na samym początku XX wieku, w czasach, kiedy w praktyce wyglądało cały czas tak samo jak u schyłku wieku XIX, a wydana w Polsce przeszło 30 lat(!) później, w trzech oddzielnych częściach, zatytułowanych kolejno Vivien (1938), Nowe życie Vivien i Zwycięstwo Vivien (1939)?

Bohaterką jest młoda dziewczyna, która poznajemy jeszcze w kołysce – w baśniowym wprowadzeniu pisarz ewokuje scenę wyjętą jakby z baśni o śpiącej królewnie, gdzie nad kołyską nowonarodzonej dziewczynki stają wróżki, obdarowując ją prezentami, które zdeterminują w przyszłości jej los. Należy wiedzieć, iż Vivien pochodzi z bardzo dziwnego domu – ojciec, prawdziwy londyński tyran, stały bywalec klubu, przedstawiciel bogatego mieszczaństwa, ale z przybierającymi wręcz chorobliwe rozmiary pretensjami do tytułów arystokratycznych, ożenił się z pochodzącą z podupadłego rodu arystokratką, która wkrótce – wykończona stresującym życiem w ciężkich warunkach lokalowych – umiera. Jako że ojciec-utracjusz o wychowywaniu dzieci nie ma bladego pojęcia, Vivien (nazwana tak przez niego na cześć wróżki z legend arturiańskich [znanej również pod iminiem Nimue]) trafia do żeńskiej szkoły z internatem. O czym nie wie, to fakt, iż ojciec przez lata nie płaci za jej edukację. Dobra właścicielka szkoły po ogłoszeniu bankructwa wyjawia Vivien ten sekret, dzieląc się z nią ostatnimi zaoszczędzonymi funtami. Dziewczyna, już nastolatka, postanawia – wbrew woli ojca, a wręcz ku jego zniesmaczeniu – podjąć pracę zarobkową. Trafia do sklepu z luksusowymi bluzkami, które w ostatniej dekadzie XIX wieku robią w Londynie prawdziwą furorę. Obsługując bogate arystokratki nawet nie zdaje sobie sprawy, ile niebezpieczeństw na nią czyha – biedną, naiwną ekspedientkę. Towarzyszący często swoim kuzynkom bogaci młodzi dżentelmeni będą starali się zrobić wszystko, aby w niegodny sposób zdobyć młodą dziewczynę, a ta – w swej naiwności – doświadczy niejednego nieszczęścia, przy okazji zakochując się w wizji swego wymarzonego księcia z bajki, którego w oficerkim mundurze i na koniu zobaczy podczas wojskowej defilady na jednym z londyńskich placów. Nie wie jeszcze, iż w przyszłości będzie pracowała jako sekretarka u ciotki czarującego młodego człowieka. Tymczasem ciągłe liczenie pieniędzy, nadmierna oszczędność (Vivien utrzymuje również swojego psa, dla którego jest w stanie odebrać sobie pożywienie od ust), niesprzyjający zdrowiu londyński klimat ostro nadwątlają zdrowie bohaterki.

Pierwsza część, przeładowana wręcz zwrotami akcji, ma bardzo dziwny charakter. Czytelnik łatwo wyczuwa, iż nad tytułową bohaterką wisi jakieś fatum, pojawia się często uczucie niepokoju, a Londyn, opisywany tu z we wczesnym XX wieku, jawi się jako miasto mroczne, pełne niebezpieczeństw, nieco nawet zwyrodniałe – a akcja powieści rozgrywa się przecież w ostatniej dekadzie XIX wieku, uznanej za jedną z najbarwniejszych dla tego miasta w belle époque!

Aby szczegółowo streścić całość powieści, potrzebowałbym zdecydowanie więcej miejsca, dlatego też pozwolę sobie jedynie napomkąć, jakich wydarzeń dotykać będą kolejne części. Vivien, jako sekretarka, trafi na angielską prowincję, gdzie będzie wiodła życie godne i spokojne u boku trudnej z charakteru arystokratki, a otoczony przez nią platoniczną miłością książę, spotykany w Londynie, okaże się ukochanym bratankiem pracodawczyni. Vivien, ślepo zakochana w młodzieńcu, będzie z początku nieufnie, pomna na swoje wcześniejsze doświadczenia, odnosić siędo jego zalotów, wkrótce jednak rozłączy ich niespodziewanie wybuchła II wojna burska (1899–1902). Zarówno Vivien, jak i niespokojna, chorująca z niepokoju ciotka księcia, będą przeżywać pełne trwogi chwile, oczekując na jakąkolwiek wiadomość o losie zaginionego wojskowego. Jak zaś zakończy się ta historia?... Można się tego albo domyślić, albo przeczytać ponad 600 stron tej bardzo staroświeckiej prozy. Nieco zdradzi również poniższa recenzja, która ukazała się 13 czerwca 1939 roku w „Dzienniku poznańskim”.

"Dziennik Poznański" r. 81, nr 133 (13 czerwca 1939)

Jak wspomniałem, od samego początku lektury Vivien jawiła mi się jako powieść przedziwna. Czy faktycznie pokolenie naszych babć i dziadków zaczytywało się takimi powieścidłami w okresie międzywojennym? Po drugie, uczucie niepokoju, które towarzyszyło mi nieustannie jej lekturze, utwierdziło mnie w przekonaniu, iż nie była to nigdy powieść przeznaczona dla młodego czytelnika, mimo iż zawiera ona sporo przestróg; aluzje seksualne są jednak bardzo oczywiste, a jedna z mocniejszych  scen opisuje nawet niedoszły gwałt na bohaterce.

Rzeczą dla mnie najbardziej zastanawiającą jest jednak sam fakt ukazania się tej wczesno-edwardiańskiej powieści w Polsce ponad 33 lata po jej premierze; co mogło jeszcze wzbudzić zainteresowanie tak czasowo odległą tematyką? Kiedy Vivien ukazała się w Angili w 1905, mogła uchodzić za powieść współczesną, opisującą dole i niedole rzuconego w wir wielkiego miasta zubożałego kopciuszka. Dla czytelnika anno domini 1938/1939 powieść ta miała jedynie smak dość mdłego, staroświeckiego czytadła... Na fakt przetłumaczenia i wypuszczenia na rynek wydawniczy tego tytułu wpłynąć musiała zatem ewidentnie poczytność Maxwella w tamtej dekadzie.

Co mnie jednak w tym tytule urzekło, to przedstawienie w nim wojny burskiej – w końcu jak często czytamy na ten temat w literaturze brytyjskiej, która tłumaczona była i jest w Polsce? Jak rzadko możemy spotkać w druku relacje o zmierzających na wojnę do południowej Afryki wygalantowanych żołnierzykach, i jakże nieczęsto tak egzotyczne nazwy Pretoria, Transwal czy Bloemfontein okraszają karty czytanych przez nas książek? Pod tym względem zaobserwować możemy też ciekawą zmianę: jak wielką tragedią była dla Brytyjczyków ta wojna jeszcze w 1905 roku, kiedy ukazała się Vivien, a jak małą namiastką wielkiej hekatomby stała się po 1918 roku.

Powieść dość malowniczo i szczegółowo przedstawia realia życia w Londynie na przełomie wieków XIX i XX, opisując zarówno warunki mieszkaniowe i pracy, kwestie komunikacji, ceny wydatków, ówczesną modę. Pojawia się również kilka odniesień historycznych: poza wspomnianą II wojną burską opisany jest też dość barwnie jubileusz 60-lecia panowania królowej Wiktorii, który przypadł na rok 1897. W tym miejscu należy również nadmienić o rażącym błędzie, którego dopuściła się nasza tłumaczka: mianowicie w pierwszym tomie polskiego wydania pojawia się – napisana w dodatku systemem cyfrowym – błędnie przetłumaczona data: 1907. A więc już pięć lat po zakończeniu II wojny burskiej i śmierci królowej Wiktorii! Tymczasem, co wyszło przy porównaniu z oryginałem, tłumaczka mylnie przełożyła angielskie „ninety-seven”, które dotyczyło jedynie końcowki daty 1897. W późniejszych częściach pojawiają sięodnośniki do kolejnych, nastepujących pod koniec XIX wieku dat, które przełożone są już poprawnie; tym bardziej dziwi fakt, iż tego rażącego błędu tłumaczka bądź wydawca nie usunęli w porę.


Trzy tomy tej swoistej trylogii o Vivien ukazały się w Powszechnej Spółce Wydawniczej „Płomień” w Warszawie, odpowiednio w roku 1938 (Vivien) oraz w 1939 (Nowe życie Vivien, Zwycięstwo Vivien). W roku 1991 wszystkie części zostały wznowione przez warszawskie wydawnictwo Kuba w tomikach o spójnej szacie graficznej, z portretowym wycięciem na obrazek w sztywnej okładce.

Okładki wznowień powieści z 1991 roku (wydawnictwo Kuba)