Długo zastanawiałem się, czy napisać
o tej powieści na blogu; mimo tego, że w końcu twórczość Jacka Londona (1876–1916;
właściwe nazwisko: John Griffith Chaney) należy do świata literatury popularnej
(chociaż, niestety, w dużej części obecnie zapomnianej), jego najsłynniejsze
dzieło – powieść Martin Eden (1909)
należy do klasyki światowej literatury – została ona wciągnięta przez francuski
dziennik „Le Monde” na listę 100 najważniejszych dzieł XX wieku (w 1999 roku –
pozycja 61). W otoczeniu dzieł i dziełek, którym zazwyczaj poświęcam tutaj
wpisy, może się ona w każdym razie wyróżniać jako swoiste kuriozum, zwłaszcza że
po raz pierwszy bohaterem wpisu jest autor płci męskiej.
Jack London
Pozycja, która swego czasu
znalazła się na liście lektur szkolnych, jedyna powieść Londona, która jest
sukcesywnie wznawiana i nieustannie (od ponad stu lat) wygrywa z czasem –
tak można by w skrócie opisać to dzieło. Jej tytułowym bohaterem jest młody
marynarz, który na kartach powieści w ciągu kilku lat przemieni się w znanego,
popularnego pisarza. Na początku ten młody, żądny przygód chłopiec pochodzący z
nizin społecznych kalifornijskiego Oakland nie będzie nawet przeczuwał, jaka
przyszłość go czeka; jednak przypadkowe zaproszenie go na rodzinny obiad przez
kolegę z lepszych sfer sprawi, że w jego młodym umyśle zakiełkuje zupełnie nowe
zjawisko – ambicja; to ona będzie go popychała do wszystkiego, co mogłoby
przynieść mu potencjalny awans społeczny. Napędzać ją zaś będzie rodząca się
miłość do Ruth – siostry kolegi i panienki z domu, w którym wkrótce zacznie
bywać regularnie.
Pierwsze książkowe wydanie Martina Edena z roku 1909
Z pomocą do osiągnięcia celu przyjdą
Martinowi przede wszystkim publiczne czytelnie i biblioteki, w których zacznie
pochłaniać wiedzę w sposób wręcz kompulsywny; zmuszony jednocześnie do ciężkiej
pracy fizycznej (aby bywać w domu Ruth musi posiadać wyjściowe ubranie) uczy
się, w jaki sposób osiągnąć konieczny balans pomiędzy swoimi ambicjami
zarobkowymi a intelektualnymi (a nie jest to proste, mając dookoła za przykład
swoich równolatków, w których zauważa objawy stopniowego zezwierzęcenia).
Dzięki licznym lekturom i rozmowom prowadzonym z ludźmi z wyższych sfer Martin
wygładza swój język, z czego wkrótce robi użytek, pisząc krótkie opowiadania
oraz wiersze – jako wierny czytelnik gazet i czasopism święcie wierzy w liczne
success stories podziwianych przez siebie twórców, którym twórczość literacka
pozwala wieść dostatnie, o ile nie luksusowe, życie. To właśnie staje się celem
życiowym młodego Martina; ale czy tylko celem, czy już obsesją?
Nie zdradzę zakończenia powieści,
gdyż jest ono pod każdym względem nieprzewidywalne. Mamy tu do czynienia z
powieścią psychologiczną najwyższej próby, stąd też nie należy oczekiwać po
niej samych faktów, ale również obcowania z zagmatwanymi meandrami myślowymi
bohatera; Martin nie jest bohaterem papierowym, ale człowiekiem z krwi i kości,
którego ambicje i cele również z upływem czasu i gromadzeniem doświadczeń
ulegają zmianie, a wartości takie jak sława, bogactwo a nawet miłość zostaną niejednokrotnie
przewartościowane. Jednocześnie należy wspomnieć, że Martin targany jest
wiatrem wielkich przemian politycznych – zderza się z ideami socjalizmu,
których staje się wkrótce zwolennikiem; powieść ta była ponoć ulubioną lekturą
Włodzimierza Lenina.
Wydanie Martina Edena z roku 1976 w znanej fanom L.M. Montgomery serii Wydawnictwa Iskry
Ambicja literacka Martina i
problemy, jakim musi stawić na tym polu czoła, przypominają zapewne wielu miłośnikom
literatury przełomu wieków trudy Emilki, której dzieje opisane zostały przez
L.M. Montgomery w trylogii rozpoczynającej się od Emilki ze Srebrnego Nowiu (Emily
of New Moon, 1923). Wbrew pozorom czytelnicy obu pozycji spostrzegą mnóstwo
podobieństw; bohaterowie żyją w podobnych czasach i oboje próbują zaistnieć na
rynku amerykańskim (w przypadku Emilki również kanadyjskim). Dla miłośników tej
epoki Martin Eden jest godny polecenia
również z tego powodu, że ta obszerna powieść dość wiernie i bardzo barwnie
odmalowuje fascynujący okres przełomu wieków.
Okładki polskich wydań Martina Edena
Powieść, ukazująca się w latach
1908–1909 w magazynie „The Pacific Monthly”, wyszła się w formie książkowej w
1909 roku. Pierwsze polskie wydanie wypuściło w 1923 roku warszawskie Towarzystwo Wydawnicze „Ignis” w tłumaczeniu Stanisławy Kuszelewskiej (ten polski przekład,
aczkolwiek nie jedyny, mimo swego wieku, jest wznawiany do dziś).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz