środa, 20 lutego 2019

Kornelia / Johanna Spyri

Swego czasu zamieściłem w Domu Echa wpisy poświęcone szwajcarskiej pisarce Johannie Spyri, jej najbardziej znanej powieści – Heidi, jak również tejże kontynuacjom pióra lozańskiego pisarza Charlesa Trittena. Od dość dawna więc pozostałe dziełka Spyri wydane po polsku czekały na swoją kolej, dziś zatem prezentuję z radością krótki artykuł na temat dziejów wydawniczych powieści zatytułowanej Kornelia.

Okładka Kornelli wydania przedwojennego i wojennego (1934, 1943)

Niemieckojęzyczny oryginał, zatytułowany Cornelli wird erzogen (dosłownie: Kornelia jest wychowywana) ukazał się dziesięć lat po piewszych wydaniu Heidi, a więc w 1890 roku. Samo dość skromnych rodzajów dziełko podejmuje podobną tematykę jak pozostałe powieści pochodzącej z Hirzel autorki – mała bohaterka wychowywana jest przez owdowiałego wcześnie ojca w miejscowości u podnóża Alp. Jest, podobnie jak osierocona zupełnie Heidi, wolnym duchem – nietrzymana w ryzach, zażywa błogosławieństwa spędzania czasu na świeżym powietrzu, obcuje z przyrodą, zdrowo się odżywia, jest rozpieszczana przez służbę... Sprawa przybiera zupełnie inny obrót, kiedy jej ojciec musi udać się w daleką podróż i do opieki nad Kornelią wzywa starszą ciotkę, przybywającą na ratunek wraz ze swoją równie wiekową przyjaciółką. Kobiety te, ucieleśniające mentalność wcześniejszego pokolenia, kiedy dzieci postrzegano jako małych dorosłych, całkowicie zmieniają styl życia młodziutkiej wychowanki, konsekwencje zaś nie dają na siebie długo czekać; Kornelia zaczyna chorować, traci radość życia, wręcz dziczeje. Na szczęście historia, jak to u Spyri, kończy się szczęśliwie – nie zdradzę jednak, jak do tego ostatecznie dochodzi, zachęcając tym samym chętnych do lektury.

Mimo ciepłych słów, jakie na temat tej powieści przeczytałem na różnych stronach internetowych, moim zdanie Kornelia nie wytrzymuje porównania z Heidi. Czytając tę krótką powiastkę odnosiłem wrażenie, że fabuła jest tutaj rzeczą drugo- lub nawet trzeciorzędną; w zasadzie książka ta jest swoistym katechizmem rodzica, pouczającym, jak należy traktować i wychowywać dziecko, a także (na przykładzie działalności starszych pań) czego absolutnie unikać. Kto poznał wcześniej Heidi, ten już wie, że – na szwajcarską modłę – dziecku potrzebne jest przede wszystkim świeże powietrze, dużo świeżego mleka i ruchu, obcowanie z żywymi stworzeniami oraz – dużo miłości...

Polskie dzieje wydawnicze są i w tym przypadku dość ciekawe. Po raz pierwszy powieść ukazała się po polsku dopiero w 1934 (przypuszczalnie, egzemplarz jest bowiem niedatowany) nakładem krakowskiej Księgarni Powszechnej – nota bene, ta sama oficyna w tym samym roku wydała również Heidi w przekładzie Teresy Barmińskiej, będącej również tłumaczką Kornelii. Tytuł polski zbliżony był jednak bardziej do pierwowzoru, brzmiał powiem Kornelli. Wydaniu towarzyszyły grafiki Karola Foerstera, również ilustratora Heidi i, jak się zdaje, również wielu innych powieści dla młodzieży wydawanych przez tę oficynę (w innych tytułach brakuje jednak nieraz informacji dotyczącej pochodzenia ilustracji, stąd przypuszczenie, jednak można się zorientować po podobnym stylu grafik). Imię autorki figuruje w tych wydaniach w swej spolszczonej formie - Joanna.

Strona tytułowa wydania wojennego - wyraźnie oznaczona została data drugiego nakładu

\
Przykładowe ilustracje Karola Foerstera, jak zwykle zresztą anachroniczne w stosunku do treści

Kornelli wyszła nakładem tej samej oficyny w latach okupacji, podobnie jak Heidi. Widnieje tu ta sama data wojennego roku 1943, ta sama alternatywna nazwa wydawnictwa – Buchdruckerei Pospieschna; publikacji tej przyświecały zapewne te same pobudki ideologiczne co w przypadku Heidi. Nie jest to ostatnie dziełko szwajcarskiej pisarki, które wznowiono w latach okupacyjnych – o kolejnym, Starym zamczysku, napiszę niebawem.

Pierwsze powojenne wznowienia powieści, która wyszła już jako Kornelia w 1991 i 1993 roku nakładem gdańskiego Grafu

Wznowienia powieści, w tym samym przedwojennym tłumaczeniu Barmińskiej, ukazały się dopiero w 1991 i 1993 roku nakładem gdańskiego Grafu z tytułem przemianowym na Kornelia (w przypadku tego pierwszego powieść wydana była, tak jak Heidi, w „serii dla dziewcząt”; drugie wydanie nie miało zmienionego tytułu, a takie "przetytułowanie" było w roku 1993 typową praktyką Grafu). W przeciwieństwie do słynnej Heidi Kornelia nie doczekała się zbyt wielu wznowień, nigdy także nie uzyskała w Polsce aż takiej popularności.

2 komentarze:

  1. Spyri znałam tylko z "Heidi", do której jako dziecko wielokrotnie wracałam. Czy "Kornelli" w rodzimym czytelnictwie swoją popularnością także nie dorównywała "Heidi", tak jak u nas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja w krajach niemieckojęzycznych jest taka sama jak u nas. Spyri pamiętana jest właśnie jako autorka "Heidi" i tak często jest też nazywana.

      Usuń