Eleanor H. Porter (1868–1920) to
pisarka, która wszyscy kojarzą w pierwszej kolejności z bestsellerem
młodzieżowym Pollyanna (1913;
pierwsze polskie wydanie przekładu Władysława Juszkiewicza w 1932 [warszawskie
Zakłady Drukarskie „Helikon”) oraz jej sequelu, Pollyanna dorasta (Pollyanna
Grows Up, 1915; pierwsze polskie wydanie przekładu Tadeusza Everta dopiero
w 1974, nakładem warszwskiej Naszej Księgarni). Zanim powstała jeszcze
Pollyanna, Porter napisała Pannę Billy (Miss
Billy, 1911), która – ze względu na towarzyszącą jej popularność – rozrosła
się w trylogię. W Polsce ukazała się jednak wyłącznie część pierwsza, a Miss Billy's Decision (1912) i Miss Billy Married (1914) nie zostały do
tej pory przetłumaczone.
Okładka pierwszego polskiego wydania powieści z początku lat 20-tych XX wieku
Sama powiastka jest typową dla
pisarki historią o entuzjastycznej, radosnej i – co ważne – bogatej panience,
która radości życia ma w sobie tak wiele, że pragnie obdarzać ją innych, mniej
szczęśliwych ludzi. Billy poznajemy jako nastoletnią osieroconą dziewczynę,
która po śmierci ciotki, swojej jedynej opiekunki, postanawia napisać – zgodnie
z wolą zmarłego wiele lat temu ojca – do swojego przyszywanego wuja Williama
(Billy'ego), po którym odziedziczyła imię. Wuj William, który zamieszkuje wraz
z dwoma braćmi – Cyrylem i Bertramem – wielkie stare domostwo bostońskie zwane „Warstwą”,
jest – podobnie jak jego bracia – zatwardziałym starym kawalerem. Wierząc, że
przybywająca do nich osoba jest młodym chłopcem, zgadza się na przygarnięcie
sieroty. Ku zaskoczeniu wszystkich Billy okazuje się dziewczynką, która bardzo
szybko podbija serca wszystkich domowników, do tego stopnia, iż każdy z braci w
odpowiednim dla siebie czasie postanawia poprosić ją o rękę...
Pierwsze amerykańskie wydanie powieści - 1911, L.C. Page & Co., Boston
Pierwsze wydanie powieści wyszło,
jak napisałem powyżej, w 1911 roku nakładem bostońskiego wydawnictwa L.C. Page &
Co. – tego samego, w którym ukazywały się, począwszy od 1908 roku, powieści
L.M. Montgomery. Miłośnicy prozy kanadyjskiej pisarki na pewno rozpoznają
charakterystyczny układ graficzny Miss Billy, który przypomina okładki
pierwszych wydań Anne of Green Gables
(1908), Anne of Avonlea (1909) itd.
Strona tytułowa, rewers i lekko anachroniczne ilustracje Artura Horowicza z pierwszego polskiego wydania
Na język polski powieść
przetłumaczyła również znana wszystkim miłośnikom prozy Maud Janina
Zawisza-Krasucka. Jej Panna Billy wyszła na początku lat 20-tych nakładem
warszawskiego Nowego Wydawnictwa; temu pięknemu wydawnictwu towarzyszyły
ilustracje znakomitego ilustratora, Artura Horowicza. W swym przekładzie
Zawisza-Krasucka, podobnie jak robiła to później w przypadku powieści o Ani –
zgodnie zresztą z panującą ówcześnie modą – przekłada imiona bohaterów na ich
polskie odpowiedniki (z pominięciem, oczywiście, imienia bohaterki tytułowej).
Pierwsze powojenne wznowienie powieści w 1992 nakładem białostockiego Łuku - po lewej w oprawie twardej, po prawej - w miękkiej
Przekład wznawiany był dopiero po
1989 roku: w 1992 roku białostockie wydawnictwo Łuk wydało ją w dwóch wersjach:
z twardą i miękką okładką (z różnymi okładkami). Dwa lata później, w serii „Lektury
nastolatek”, przekład ponownie ujrzał światło dzienne w wydaniu łódzkiego 86
Press. Panna Billy miała ukazać się
jeszcze jeden raz, mianowie w 2004 roku w serii „Niezapomniane Książki Naszego
Dzieciństwa” krakowskiego wydawnictwa Zielona Sowa, w nowym tłumaczeniu Katarzyny Surówki.
Po lewej – kolejne wznowienie przekładu Janiny Zawiszy–Krasuckiej w 1994 nakładem łódzkiego 86 Press; po prawej – ostatnie wydanie Panny Billy w nowym przekładzie z 2004 (Zielona Sowa)
Świetny wpis! Jak ja lubię takie opowieści o dziejach wydawniczych.
OdpowiedzUsuńBardzo tu dużo punktów wspólnych z "Aniami"! Wydawca anglojęzyczny, szata graficzna, postać tłumaczki i ilustratora polskich wydań, a nawet Zielona Sowa, w której "Anie" też wyszły.
Bardzo podobają mi się te ilustracje pana Horowicza - są takie delikatne i jakby niedopowiedziane...
To prawda - ilustracje Horowicza zdecydowanie podnoszą wartość artystyczną wydania. O ileż piękniejsze i bardziej wyrafinowane sa od dość schematycznych ilustracji towarzyszących w międzywojniu chociażby powieściom Marlitt z wydawnictwa Przeworskiego.
Usuń