piątek, 9 października 2020

W cieniu bzów / Louisa May Alcott

Dziełko, które chcę dzisiaj opisać, mianowicie W cieniu bzów (Under the Lilacs), należy do najpóźniejszych powiastek dla młodzieży autorstwa Louisy May Alcott, w Stanach Zjednoczonych bowiem ukazała się w roku 1878, na dziesięć lat przed śmiercią Alcott. W Polsce był to również jeden z ostatnich tytułów autorki Małych kobietek, jakie poznać mogli rodzimi czytelnicy – powieść bowiem ukazała się pod koniec lat 20-tych XX wieku (prawdopodobnie w 1929) w serii Bibljoteka(!) Książek Błękitnych (numery 51 i 52), a tłumaczyła je Maria Czarnocka, ilustrował zaś Jadwiga Przeradzka-Jędrzejewska. Warto odnotować, iż w podobnych czasie (około roku 1927) w tej samej serii ukazała się skrócona wersja powieści innej Amerykanki, Kate Douglas Wiggin, mianowicie Rebeka z nad(!) Słonecznego Potoku (Rebecca of Sunnybrook Farm, 1903), efekt pracy tych samych autorek – Czarnockiej jako tłumaczki, Przeradzkiej jako ilustratorki (która zaprezentowała w przypadku obu dziełek inny styl).

Okłada polskiego wydania z końca lat 20-tych (Tom I; tom II posiada identyczną okładkę)

O samej fabule W cieniu bzów napisać można bardzo niewiele: to kolejna słodka, mocno sentymentalna powieść o dzieciach, typowa dla pisarki z Concord.  Dwie sąsiadki: Basia (w oryginale Bab) oraz Betty Moss organizują w ogrodzie herbatę dla lalek, podczas której w tajemniczych okolicznościach ginie kawałek ciasta. Wkrótce okazuje się, iż winowajcą jest wędrowny pies, Sanszo (w oryginale Sancho), któremu towarzyszy jego pan, mały Ben Brown. Wdowa Moss, matka Betty, przygarnia pod swóch dach chłopca, zapewniając mu ubranie, pracę, a kwrótce także edukację. Ben opowiada wkrótce swoje dzieje: pracował ze swoim ojcem w cyrku, z którego jednak uciekł, ponieważ był w nim bardzo źle traktowany. Ojciec opuścił zresztą już jakiś czas temu zespół cyrkowy, skuszony propozycją polowań na bawoły i intratnych interesów na Zachodzie kraju, w Kalifornii. W okolicy pojawia się majętna rodzina: rodzeństwo panny Celji(!) (oryg. Celia) oraz Teosia (oryg. Thornton, w krótce Thorny), młodego rekonwalescenta, który w towarzystwie Bena wkrótce odzyskuje siły – dużo spaceruje i jeździ konno, odzyskując radość życia i chęć poznawania nowych dzieci. Ben staje się wkrótce przybranym bratem Celii i Teosia, który prędko powstaje z wózka inwalidzkiego. Tymczasem nadchodzi wiadomość o śmierci ojca Bena na dalekim Zachodzie... Cóż, gdy na końcu okaże się, że jednak żyje, a po roku spędzonym u wdowy Moss nawet się z nią żeni.




Okładka i strona tytułowa pierwszego wydania amerykańskiego powieści (wydawnictwo Roberts Brothers z Bostonu); ilustracje towarzyszące temu i kilku kolejnym wydaniom są niestety anonimowe (jedynie jedna z nich jest podpisana H. Wolf)

Tej skrótowo nakreślonej akcji towarzyszą typowe dla literatury dziecięcej i młodzieżowej epizody o samowolnych wycieczkach, problemach w szkole, podejrzeniu o kradzież pieniędzy i dochodzeniu detektywistycznym z nią związanych itp. To przemiła w lekturze i przesłodka książeczka, której lektura uprzyjemnić nam może pochmurne popołudnie. Charakterystyczne dla Alcott i ruchu transcendentalistów w Concord kreatywne podejście do młodzieży znajduje tu swój obraz w przedstawieniu teatralnym, jakie z okazji urodzin Bena urządza cała gromada młodzieży: ich popisy w dość ciekawy sposób odmalowane zostały nie tylko przez autorkę, ale również tłumaczkę, która zmierzyła się z nie lada trudnością przy przekładzie tekstu „chińskiej powiastki” – wybrnęła jednak z tego zadania z sposób zadowalający.

Należy jednak nadmienić, iż to jedyne polskie tłumaczenie jest jednak raczej opracowaniem tekstu niż jego wiernym przekładem. Przy porównaniu z oryginałem od razu zauważyć można brak przytoczeń znanych (ówcześnie przynajmniej) młodym Anglosasom klasyków poezji angielskiej (m.in. Roberta Browninga i jego słynnego wiersza How They Brought the Good News from Ghent to Aix, który to wiersz tłumaczka najzwyczajniej w świecie pomija. Akcja jest w związku z tym nieco uproszczona, a opisy zredukowane do koniecznego minimum. Powiastka jest w ten sposób krótsza, ale może przez to również dostępniejsza najmłodszym czytelnikom. Oryginał składa się z 24 rozdziałów, polskie opracowanie zaś z 22 – tłumaczone są również tytuły rozdziałów, po których można rozpoznać, których brakuje (nieraz dochodzi jednak do kontaminacji skróconych rozdziałów i stąd wynika brak odrębnego tytułu).


Ilustracje Jadwigi Przeradzkiej-Jędrzejewskiej towarzyszące polskiemu wydaniu powieści

Jest to jedna z niewielu powieści Alcott, które nigdy nie doczekały się w Polsce wznowienia. Na ostatniej fali popularności autorki, związanej również z promocją filmu Małe kobietki z początku bieżącego roku (oraz jego literackiego pierwowzoru) być może wydawnictwa młodzieżowe powinny wykazać pewną inicjatywę, aby te dawno nieodświeżane, jak również i te zupełnie nieznane polskiemu czytelnikowi powieści Alcott przetłumaczyć na nowo i opublikować w ramach serii wydawniczej.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy styl ilustracji w polskim wydaniu! Zgadzam się z Tobą, Michale, że wydawnictwa powinny wykorzystać medialny potencjał nowej adaptacji, by przybliżyć dorobek pisarki młodym pokoleniom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Aż dziw bierze, że tego nie robią. Jestem pewien, że mogłyby odnieść na tym niejeden sukces.

      Usuń