Przyznam szczerze, iż do lektury
tej powieści zachęciła mnie przede wszystkim osoba tłumaczki – pani Janiny Zawiszy-Krasuckiej, o której jakiś czas temu pisaliśmy wespół z Agnieszką
Maruszewską na łamach Domu Echa/Echo Lodge. Tłumaczka kilku części cyklu o Ani
Shirley jak również Historynki
autorstwa L.M. Montgomery okazała się być na tyle fascynującą i owianą pewną
tajemnicą postacią, iż tytuły przez nią tłumaczone pozostają dla nas zapewne
jedynym medium, poprzez które możemy z nią dzisiaj obcować...
Okładka pierwszego wydania powieści Vivien (1 tom) z 1938 w Powszechnej Spółce Wydawniczej "Płomień"
Zapoznanie się z Vivien okazało się o tyle nietrudne, iż
powieść ta (wydana u nas w trzech osobno zatytułowanych tomach) była jednym z
tych międzywojennych bestsellerów, które zostały wznowione po 1989 roku. Dziś,
jeśli ktoś byłby ciekawy, może czytać pierwsze polskie wydania z końca lat
30-tych XX wieku również w serwisie Polona, które są tam dostępne w wersji
zdigitalizowanej.
W. B. Maxwell
Co zaś do samej powieści i jej
autora... Dziś nazwisko W.B. (Williama Babingtona) Maxwella niewielu nawet
zakochanym w starych książkach osobom cokolwiek powie, a warto zauważyć, iż ten
brytyjski pisarz (1866–1938), epigon epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej,
który mimo zaawansowanego wieku (50 lat) został wraz z wybuchem Wielkiej Wojny
porucznikiem Królewskich Fizylierów (brytyjski 7 Pułk Piechoty), był swego
czasu w Polsce pisarzem niezwykle często tłumaczonym i wręcz popularnym.
Patrząc nawet pobieżnie na jego polską bibliografię można bez trudu zauważyć,
iż zdobyta na przełomie lat 20-tych i 30-tych XX wieku popularność pisarza
utrzymywała się prężnie aż do wybuchu II wojny światowej, po czym przeminęła na
zawsze (tytuły te ukazały się w lwiej części w różnych warszawskich
wydawnictwach, pojedyncze również w wydawnictwach lwowskich; sporo nazwisk z
pewnością będzie znajoma dla fanów literatury wydawanej w okresie
międzywojennym).
Rok publikacji
|
Tytuł polski
|
Tłumacz(ka)
|
[1929]
|
Życie jest piękne
|
Lucyna Matysek-Majewska
|
[1929]
|
Strzeżony płomień
|
Lucyna Matysek-Majewska
|
[1929]
|
Fernanda
|
Lucyna Matysek-Majewska
|
[ca 1930]
|
Zbuntowana
|
Maria Rafałowicz-Radwanowa
|
1933
|
Zielony ołtarz
|
Karolina Beylin
|
1933
|
Oto mój mąż
|
Maria Rafałowicz-Radwanowa
|
1933
|
Jej królestwo
|
Róża Centnerszwerowa
|
1934
|
Podróż przez życie
|
Herminia Bukowska
|
1936
|
Pałac na przedmieściu
|
Anna Kierska
|
1936
|
Po burzy
|
Anna Kierska
|
1938 [i.e. 1937]
|
Spełnione marzenia
|
Zofia Czerwieńska
|
1937
|
Pan z towarzystwa
|
Karolina Beylin
|
1937
|
Prorok
|
Herminia Bukowska
|
1937
|
Gabriela
|
Marceli Mark
|
1937
|
Sir Gerard
|
Marceli Mark
|
[1938]
|
Vivien
|
Janina Zawisza-Krasucka
|
[1938]
|
Pragnienie serca
|
Marceli Mark
|
1938
|
Przekleństwo milionów
|
Herminia Bukowska
|
1939
|
Nowe życie Vivien
|
Janina Zawisza-Krasucka
|
[1939]
|
Zwycięstwo Vivien
|
Janina Zawisza-Krasucka
|
1939
|
Jej synowie
|
Mieczysław Markowski
|
1939
|
Panowie Churchill
|
Mieczysław Markowski
|
O czym jest w ogóle Vivien? Ta przedziwna powieść, która
ukazała się w 1905 roku, jeszcze na samym początku XX wieku, w czasach, kiedy w
praktyce wyglądało cały czas tak samo jak u schyłku wieku XIX, a wydana w
Polsce przeszło 30 lat(!) później, w trzech oddzielnych częściach,
zatytułowanych kolejno Vivien (1938),
Nowe życie Vivien i Zwycięstwo Vivien (1939)?
Bohaterką jest młoda dziewczyna,
która poznajemy jeszcze w kołysce – w baśniowym wprowadzeniu pisarz ewokuje scenę
wyjętą jakby z baśni o śpiącej królewnie, gdzie nad kołyską nowonarodzonej
dziewczynki stają wróżki, obdarowując ją prezentami, które zdeterminują w
przyszłości jej los. Należy wiedzieć, iż Vivien pochodzi z bardzo dziwnego domu
– ojciec, prawdziwy londyński tyran, stały bywalec klubu, przedstawiciel
bogatego mieszczaństwa, ale z przybierającymi wręcz chorobliwe rozmiary
pretensjami do tytułów arystokratycznych, ożenił się z pochodzącą z podupadłego
rodu arystokratką, która wkrótce – wykończona stresującym życiem w ciężkich
warunkach lokalowych – umiera. Jako że ojciec-utracjusz o wychowywaniu dzieci
nie ma bladego pojęcia, Vivien (nazwana tak przez niego na cześć wróżki z
legend arturiańskich [znanej również pod iminiem Nimue]) trafia do żeńskiej szkoły
z internatem. O czym nie wie, to fakt, iż ojciec przez lata nie płaci za jej
edukację. Dobra właścicielka szkoły po ogłoszeniu bankructwa wyjawia Vivien ten
sekret, dzieląc się z nią ostatnimi zaoszczędzonymi funtami. Dziewczyna, już
nastolatka, postanawia – wbrew woli ojca, a wręcz ku jego zniesmaczeniu – podjąć
pracę zarobkową. Trafia do sklepu z luksusowymi bluzkami, które w ostatniej
dekadzie XIX wieku robią w Londynie prawdziwą furorę. Obsługując bogate
arystokratki nawet nie zdaje sobie sprawy, ile niebezpieczeństw na nią czyha – biedną,
naiwną ekspedientkę. Towarzyszący często swoim kuzynkom bogaci młodzi dżentelmeni
będą starali się zrobić wszystko, aby w niegodny sposób zdobyć młodą
dziewczynę, a ta – w swej naiwności – doświadczy niejednego nieszczęścia, przy
okazji zakochując się w wizji swego wymarzonego księcia z bajki, którego w
oficerkim mundurze i na koniu zobaczy podczas wojskowej defilady na jednym z
londyńskich placów. Nie wie jeszcze, iż w przyszłości będzie pracowała jako
sekretarka u ciotki czarującego młodego człowieka. Tymczasem ciągłe liczenie
pieniędzy, nadmierna oszczędność (Vivien utrzymuje również swojego psa, dla
którego jest w stanie odebrać sobie pożywienie od ust), niesprzyjający zdrowiu
londyński klimat ostro nadwątlają zdrowie bohaterki.
Pierwsza część, przeładowana
wręcz zwrotami akcji, ma bardzo dziwny charakter. Czytelnik łatwo wyczuwa, iż
nad tytułową bohaterką wisi jakieś fatum, pojawia się często uczucie niepokoju,
a Londyn, opisywany tu z we wczesnym XX wieku, jawi się jako miasto mroczne,
pełne niebezpieczeństw, nieco nawet zwyrodniałe – a akcja powieści rozgrywa się
przecież w ostatniej dekadzie XIX wieku, uznanej za jedną z najbarwniejszych
dla tego miasta w belle époque!
Aby szczegółowo streścić całość
powieści, potrzebowałbym zdecydowanie więcej miejsca, dlatego też pozwolę sobie
jedynie napomkąć, jakich wydarzeń dotykać będą kolejne części. Vivien, jako
sekretarka, trafi na angielską prowincję, gdzie będzie wiodła życie godne i
spokojne u boku trudnej z charakteru arystokratki, a otoczony przez nią
platoniczną miłością książę, spotykany w Londynie, okaże się ukochanym
bratankiem pracodawczyni. Vivien, ślepo zakochana w młodzieńcu, będzie z
początku nieufnie, pomna na swoje wcześniejsze doświadczenia, odnosić siędo
jego zalotów, wkrótce jednak rozłączy ich niespodziewanie wybuchła II wojna
burska (1899–1902). Zarówno Vivien, jak i niespokojna, chorująca z niepokoju
ciotka księcia, będą przeżywać pełne trwogi chwile, oczekując na jakąkolwiek
wiadomość o losie zaginionego wojskowego. Jak zaś zakończy się ta historia?...
Można się tego albo domyślić, albo przeczytać ponad 600 stron tej bardzo
staroświeckiej prozy. Nieco zdradzi również poniższa recenzja, która ukazała
się 13 czerwca 1939 roku w „Dzienniku poznańskim”.
Jak wspomniałem, od samego
początku lektury Vivien jawiła mi się jako powieść przedziwna. Czy faktycznie
pokolenie naszych babć i dziadków zaczytywało się takimi powieścidłami w
okresie międzywojennym? Po drugie, uczucie niepokoju, które towarzyszyło mi
nieustannie jej lekturze, utwierdziło mnie w przekonaniu, iż nie była to nigdy
powieść przeznaczona dla młodego czytelnika, mimo iż zawiera ona sporo
przestróg; aluzje seksualne są jednak bardzo oczywiste, a jedna z mocniejszych scen opisuje nawet niedoszły gwałt na
bohaterce.
Rzeczą dla mnie najbardziej
zastanawiającą jest jednak sam fakt ukazania się tej wczesno-edwardiańskiej
powieści w Polsce ponad 33 lata po jej premierze; co mogło jeszcze wzbudzić
zainteresowanie tak czasowo odległą tematyką? Kiedy Vivien ukazała się w Angili w 1905, mogła uchodzić za powieść
współczesną, opisującą dole i niedole rzuconego w wir wielkiego miasta
zubożałego kopciuszka. Dla czytelnika anno domini 1938/1939 powieść ta miała
jedynie smak dość mdłego, staroświeckiego czytadła... Na fakt przetłumaczenia i
wypuszczenia na rynek wydawniczy tego tytułu wpłynąć musiała zatem ewidentnie
poczytność Maxwella w tamtej dekadzie.
Co mnie jednak w tym tytule
urzekło, to przedstawienie w nim wojny burskiej – w końcu jak często czytamy na
ten temat w literaturze brytyjskiej, która tłumaczona była i jest w Polsce? Jak
rzadko możemy spotkać w druku relacje o zmierzających na wojnę do południowej
Afryki wygalantowanych żołnierzykach, i jakże nieczęsto tak egzotyczne nazwy
Pretoria, Transwal czy Bloemfontein okraszają karty czytanych przez nas książek?
Pod tym względem zaobserwować możemy też ciekawą zmianę: jak wielką tragedią
była dla Brytyjczyków ta wojna jeszcze w 1905 roku, kiedy ukazała się Vivien, a
jak małą namiastką wielkiej hekatomby stała się po 1918 roku.
Powieść dość malowniczo i
szczegółowo przedstawia realia życia w Londynie na przełomie wieków XIX i XX,
opisując zarówno warunki mieszkaniowe i pracy, kwestie komunikacji, ceny
wydatków, ówczesną modę. Pojawia się również kilka odniesień historycznych:
poza wspomnianą II wojną burską opisany jest też dość barwnie jubileusz 60-lecia
panowania królowej Wiktorii, który przypadł na rok 1897. W tym miejscu należy
również nadmienić o rażącym błędzie, którego dopuściła się nasza tłumaczka:
mianowicie w pierwszym tomie polskiego wydania pojawia się – napisana w dodatku
systemem cyfrowym – błędnie przetłumaczona data: 1907. A więc już pięć lat po
zakończeniu II wojny burskiej i śmierci królowej Wiktorii! Tymczasem, co wyszło
przy porównaniu z oryginałem, tłumaczka mylnie przełożyła angielskie „ninety-seven”,
które dotyczyło jedynie końcowki daty 1897. W późniejszych częściach pojawiają
sięodnośniki do kolejnych, nastepujących pod koniec XIX wieku dat, które
przełożone są już poprawnie; tym bardziej dziwi fakt, iż tego rażącego błędu
tłumaczka bądź wydawca nie usunęli w porę.
Trzy tomy tej swoistej trylogii o
Vivien ukazały się w Powszechnej Spółce Wydawniczej „Płomień” w Warszawie, odpowiednio
w roku 1938 (Vivien) oraz w 1939 (Nowe życie Vivien, Zwycięstwo Vivien). W roku 1991 wszystkie części zostały wznowione
przez warszawskie wydawnictwo Kuba w tomikach o spójnej szacie graficznej, z
portretowym wycięciem na obrazek w sztywnej okładce.
Okładki wznowień powieści z 1991 roku (wydawnictwo Kuba)
Bardzo ciekawe dzieje bibliograficzne! Ta lista jest imponująca - nie tylko pod względem liczby tytułów, ale i nazwisk tłumaczy: Rafałowicz-Radwanowa, Karolina Beylin, Centnerszwerowa. Nazwisk, które przewijały się w naszych montgomeriańskich poszukiwaniach.
OdpowiedzUsuń"Spokojne, optymistyczne, szlachetne" - widocznie dzisiejszy odbiór zmienia pryzmat osiemdziesięciu lat historii.
Trzeba przyznać, że jak na wydawnictwa z lat 90-tych, szata graficzna okładek robi wrażenie solidnej...
Tak, słowa tej recenzji miały być zdaje się zachętą do sięgnięcia po ten tytuł - aczkolwiek w moim odbiorze powieść absolutnie jako spokojnej bym nie określił...
UsuńLista tłumaczy cieszy znajomymi nazwiskami i jeszcze raz udowadnia, jaki to był niewielki światek tych warszawskich tłumaczy.
Co do szaty graficznej, to prawda, robi ona tutaj wrażenie. Okładki składają się z dwóch stron w tekturze - po odkryciu "ramki" ukazuje się cały malunek, nakryty jedynie kolorową "narzutą".